Dom w Borowcach stoi pusty. Ludzie mówią o klątwie ojca Jaworka. "Spełniła się przepowiednia"
– Anna przyjeżdża co jakiś czas. Pootwiera okna, skosi trawę i znika – opowiadają w Borowcach. Nie dziwią się wcale, że nikt tam nie chce mieszkać. Wspominają, że Anna zmywała bratobójczą krew z podłóg i ścian.
Jacek Jaworek w nocy z 9 na 10 lipca 2021 r. zabił młodszego brata Janusza (†44 l.), bratową Justynę (†44 l.) i ich syna Jakuba (†17 l.). Wymknął się z policyjnej obławy na cztery lata. Popełnił samobójstwo 19 lipca 2024 r. Znaleziono go martwego na terenie kompleksu rekreacyjnego w Dąbrowie Zielonej.
Dzisiaj już wiadomo, że ukrywał się w tym czasie u swojej ciotki w Dąbrowie Zielonej, zaledwie pięć kilometrów od Borowców. Prokuratura Okręgowa w Częstochowie skierowała do sądu w Myszkowie akt oskarżenia przeciwko ciotce Jaworka. Wkrótce ruszy jej proces. Grozi jej pięć lat za ukrywanie siostrzeńca. Ludzie w Borowcach odetchnęli z ulgą. Ta historia dla nich powoli się kończy. Jej początek zaczął się ich zdaniem od Stanisława Jaworka (†80 l.), ojca zwaśnionych braci.
Borowce wspominają ojca Jacka Jaworka. Syn wdał się w niego– On się tylko śmiał: niech się pozabijają, mnie już nie będzie – opowiadają ludzie w Borowcach o ojcu Jacka Jaworka, który nie chciał podzielić ojcowizny między swoje dzieci u progu kresu swego życia. Te słowa były czarnym proroctwem, które spełniło się po latach. Wojna o dom była zarzewiem rodzinnego konfliktu zakończonego bratobójczą rzezią w 2021 r. Ocalał z niej tylko 13-letni wówczas Gianni, najmłodszy syn ofiar tragedii.
Starsi sąsiedzi rodziny Jaworków wspominają, że radzili Stanisławowi, by przed śmiercią podzielił ojcowiznę, dom i pola, między trójkę dzieci — Jacka, Annę i Janusza. Senior jednak nie sporządził testamentu. I to jego brak miał podzielić braci. Dzisiaj ludzie w Borowcach mówią, że tragedia sprzed czterech lat to jak klątwa Stanisława Jaworka zza grobu. – Jaki ojciec taki syn – wspominają w Borowcach. Tragedia ich zdaniem wisiała na włosku. – Jacek wdał się w swego ojca – opowiadają krewni. – Ojciec ze wszystkimi wojował, musiał postawić na swoim. Jacek był taki sam – dodają.
Co poróżniło braci? Historia sporu Jacka Jaworka z młodszym bratemStanisław Jaworek zmarł w 2016 r. Justyna z Januszem (młodszym bratem Jacka) opiekowali się schorowanym ojcem do końca jego dni. Byli w tym czasie w kraju, wrócili do Polski po pobycie we Włoszech, gdzie Janusz przeszedł udar. Zadomowili się na ojcowiźnie, ale sprawy majątkowe nie były uregulowane między rodzeństwem.
W październiku 2020 r., gdy wybuchła pandemia koronawirusa, z emigracji w rodzinne strony powrócił Jacek. Pracował za granicą, był wziętym budowlańcem. Pandemia sprawiła, że stracił zlecenia. W Częstochowie nikt na niego nie czekał, bo miał rozwód z żoną, a najstarsza córka pozwała go o alimenty. Schronienia udzielił mu młodszy brat w Borowcach.
Krewni liczyli, że Jacek zaraz wróci do pracy za granicą i wszystko wróci do normalności. Jednak sytuacja się skomplikowała. Jacek był bez pracy. Trafił od więzienia z powodu alimentów. Podejrzewał, że młodszy brat celowo doniósł na niego na policję, by pozbyć się go z domu. Nasilały się konflikty. Justyna z Januszem wnieśli do sądu sprawę o podział majątku. Pierwsza rozprawa odbyła się na miesiąc przed tragedią. Jacek zastrzelił ich w nocy z 9 na 10 lipca. Od tego czasu nikt nie mieszka w tym domu.
Kłopotliwy spadek. Nikt tam nie chce mieszkać– Czy ktoś będzie chciał mieszkać ? Tyle czasu już upłynęło... – zastanawia się krewna Jaworków. Prosi, by nie ujawniać jej nazwiska, bo chodzi o delikatne sprawy, a ona nie chce się w nie mieszać. Feralny spadek przypadł trójce dorosłych dzieci Jaworka, jego siostrze, a także Gianniemu, synowi zamordowanego małżeństwa. Łącznie pięć osób. – Jak to podzielić? – myśli krewna. – Dzisiaj nikt nie chce powtarzać tego, co się zdarzyło. Dom niech czeka... Może za jakiś czas sytuacja w rodzinie dojrzeje, teraz to wszystko za świeże – dodaje nasza rozmówczyni.
Gianni mieszka u cioci na Śląsku. – Mimo wszystko kocha to miejsce – mówi pani Iwona, która opiekuje się Giannim, o Borowcach i rodzinnym domu Gianniego. – Tutaj spędził swoje dzieciństwo. Nadal ma swoich znajomych, do których chętnie wraca i spędza z nimi czas – zauważa ciocia Gianniego. – Czas nie leczy ran. Mamy tam groby naszych najbliższych i wspomnienia wciąż wracają. Trzeba jednak żyć. Co będzie dalej? Czas pokaże – dodaje pani Iwona.
Jacek Jaworek (†55 l.) popełnił samobójstwo. Ukrywał się przez trzy lata. Zabił trzy osoby.
/9
Stanisław Jaworek (†80 l.), ojciec Jacka Jaworka.
fakt